Archiwa tagu: pustynia

pustynia biegnąca z wilkami

„Pustynia to miejsce, gdzie życie jest niezwykle skondensowane. Korzenie roślin wykorzystują wodę do ostatniej kropli, a kwiaty, by nie tracić wilgoci, pojawiają się tylko wcześnie rano i późnym popołudniem. Życie na pustyni nie jest tak okazałe, ale zachwycające, a większość tego, co się rodzi, zostaje pod ziemią. Tak jak życie wielu kobiet.
Biegnąca z Wilkami, Clarissa Pinkola Estés, Wyd. Zysk i S-ka, str. 54

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

 

Zdjęcia z Pustyni Negev, kwiecień 2016

Dwa Konie Czyngis-chana, Pustynia i Winnetou

 

Dwa Konie Czyngis-chana oglądałam wczoraj w Kinotece w ramach PLANETE+ DOC FILM FESTIVAL. Winnetou słuchamy co wieczór przed snem z moim dziewięcioletnim synem. Zaś Pustynia Le Clezio wciąż leży na moim biurku od kilku lat, od 2008 roku, kiedy ją czytaliśmy razem.

Wszystkie te historie pokazują zderzenie dwóch światów: świata zachodniego, racjonalnego, wymyślonego przez człowieka oświeconego, któremu zdaje się, że on jest panem  mądrzejszym niż kto- i cokolwiek oraz tego świata niszczonego, zepchniętego na margines, lub tego który już zginął, gdzie człowiek duchem i ciałem czuł się częścią otaczającego go świata i tak rozumiał się w nim – świata Indian, Cyganów, nomadów, i setek innych narodów i plemion.

Aby odnaleźć zapomniane Dwa Konie Czyngis-chana, starą pieśń-kołysankę potężnego wodza, Urna przemierza bezkresne stepy Mongolii. Pieśń głosiła, że dwa narody miały się pobratać. To pieśń stara, którą śpiewała babcia Urny, i którą Urna obiecała odnaleźć po jej śmierci. Kilka jej wersów wyrytych było na gryfie starych skrzypiec, które dostała od babci. Potem była Chińska Rewolucja Kulturalna. Z pięknego instrumentu został tylko gryf a słów pieśni nikt już nie pamięta.

Podróż Urny zaczyna się w Ułan Bator, stolicy Mongolii. Gdy przyjeżdża do miasta, po horyzont widzi tylko wieżowce, spotyka ludzi, którzy przyjechali ze stepu i imają się wszelkiej pracy, aby tylko przetrwać, widzi ludzi ze stepu, którzy przeszukają wysypiska śmieci. Dowiaduje się, że kopalnie zabierają ludziom ziemię, że nie ma gdzie pasać bydła.

Kilka razy podczas filmu kamera biegnie przez step i zagłębia się w nadbiegające galopem nieokiełznane stado koni, a tętent kopyt zagłusza ciszę. Ale to tylko sen, wspomnienie. Urna jedzie dalej w głąb Mongolii. Nie udaje jej się jednak napotkać nikogo, kto pamiętałby słowa starej pieśni, kto słyszałby choć raz o niej. Nawet na wiejskich zaręczynach w mongolskich  jurtach. Historia zmiotła pamięć o tradycji, która była zakazana.

W końcu jednak Urna spotyka starą Mongołkę. Ta samotnie siedzi na wzgórzu wśród skał. Ale stara kobieta zaprzecza swej pamięci. Dopiero urwane fragmenty pieśni, które Urna spisała z gryfu i które teraz przeczytała na głos, dodały odwagi starej kobiecie. Ta zaczęła śpiewać. Jej stary ale wciąż doniosły i dźwięczny głos, roznosił się ze wzgórza nad stepem i przypominał o dawnej Mongolii. Jej śpiew podjęła Urna, jej głos niósł się daleko. Urna śpiewa tę pieśń. Ostatnią zwrotkę znów zaśpiewała nad stepem stara kobieta. Tak kończy się ten film. Śpiew nadal niesie się nad stepem.

Urna ma twarz i sylwetkę Indianki. Kiedy patrzy, kiedy płacze, kiedy dosiada konia. Jej twarz jest szczera, patrzy prosto przed siebie. Jak Indianie. Jest taka do nich podobna. Podobna do Nszo-czi, siostry Winnetou.

I jak Lalla na Pustyni, gdzie głucha cisza rozciąga się nad bezkresnym kamiennym płaskowyżem. Z daleka wieje wiatr, a słońce oślepia. Lalla lubi tam iść prosto przed siebie. Może właśnie wtedy czuje życie, albo bo pustynia kryje tajemnicę. Mało o niej wiadomo, a jednak jest wyraźna. Stoi wyprostowana, pełna godności i piękna. Dopiero gdy Lalla przypłynie do Marsylii, jej osobowość i piękno zginie w tłumie ludzi, gdzie panuje nędza, gdzie jest mnóstwo żebraków, niewolników. Powróci na Pustynię w bezkres, gdzie daleki wzrok, głęboka cisza i ciemna noc wokoło człowieka rozniecają uczucia niepojęte rozumem.

  • Dwa Konie Czyngis-Chana, film Niemcy-Mongolia, reżyseria Byambasuren Davaa, premiera 15 sierpnia 2009
  • Pustynia, J.M.G.Le Clezio, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa, 2008
  • Winnetou, Karol May

Beduinki na parkingu

Beduinki z dziećmi, koziołkami, osiołkiem. Są piękne.

Co rano przychodzą na parking, gdzie zatrzymują się autokary turystów.

Pozują do zdjęć za funta egipskiego, dolara czy po prostu bułkę dla dziecka.

Pozują ze spokojem. Pokazują twarze poważne. Bez uśmiechu. Nieprzystępne. Posługują się zdawkowymi gestami: zrób zdjęcie, daj pieniądz, jedzenie.

Na sesje na parkingu ubrane są specjalnie. Kolorowo i ozdobnie. Są zadbane. Małe koziołki czyściutkie. Osiołki też.

Weź ze sobą cukierki, lizaki albo inne słodycze. Dziewczynki tak szczerze się cieszą z tych słodyczy.