Archiwa tagu: Teby

Las kolumn w Karnaku

Stoimy wśród olbrzymich, kamiennych kolumn.

– To kwiaty papirusu, tłumaczy nam Amr. Te zwieńczone rozłożystym kielichem to kwiaty otwarte. Te złożone jak tulipany to papirusy zamknięte. Kiedyś całe były pokryte polichromiami. Na stropach gdzie niegdzie jeszcze widać żywe ślady barw – niezatarte przez trzy tysiące lat.

Mijamy pierwszą alejkę,… za nią ciągną się kolejne rzędy kolumn. Wszystkie pokryte hieroglifami, kartuszami, wizerunkami bogów, zwierząt, faraonów. Zapisane historiami, których odczytanie zajęło Europejczykom wiele lat.

Na wielkim dziedzińcu dominuje nad nami  gigantyczny posąg faraona. To Ramzes II w postawie Ozyrysa. Na jego stopach stoi jego żona Nefertari. Sięga mu do kolan. Bo on jako faraon jest też bogiem. Stąd ta wyolbrzymiona postać, znacznie większa niż posąg jego żony – ludzkiej postaci.

Im dalej idziemy, tym bardziej gęsty jest les kolumn. Jest ich sto trzydzieści cztery. Najwyższe mają dwadzieścia trzy metry wysokości.

– Nic nie mówisz, pytam Jacka.

– Uśmiecha się, a po chwili dodaje. „Bo nie wiem, co powiedzieć. Nie przypuszczałem, że to będzie takie ogromne. Potężne. Zastanawiam się, jak oni to zbudowali?”

W jednym miejscu widać, jak to było możliwe. Narzucano zbocze kamieni, obudowane pochyłą ścianę z cegieł, po której wciągano kolejne bloki skalne na górę.

Trzeba tu stanąć, aby poczuć egipską potęgę. Jesteśmy w Karnaku, w Tebach. Teby  były stolicą egipskiej potęgi za czasów Nowego Państwa. Do środka prowadzi aleja sfinksów z głowami baranów. Baran – święte zwierzę boga Amona. Tu w Tebach rozwinął się jego kult. Amon – znaczy Ukryty, bóg niebytu. Uniwersalne bóstwo. Innymi jego postaciami była gęś i wąż – zwierzęta te można są w Karnaku w wielu miejscach.

Karnak – Wielka Świątynia Amona. Świątynia poświęcona triadzie bóstw tebańskich: Amon-Chonsu-Mut, świątynia Chonsu, świątynia Ptaha, święte jezioro i Wielki Skarabeusz. Rozległe Teby, w upale nie do zwiedzenia w całości, rozbudowane przez kilku kolejnych faraonów. I masywne kolumny pną się do nieba.

Statkiem Nilu – na jawie i we śnie

Statkiem po Nilu – to brzmi uroczyście i … romantycznie. W wyobraźni mojej … od dawna … marzenie … o rejsie statkiem po Nilu. Rzeka jak szeroka błękitna wstęga wije się przez złotą pustynię, spokojnie, prawie nurtu nie widać. Zatopieni w upiornym upale … ten rejs był jak sen. Rano zamglone Teby w oddali, powietrze szare, potem niebieskie. Im późniejsza godzina, tym mocniejszą kredką malowane są brzegi.  Wieczór jest szafirowy, a…

„O zachodzie słońca ma się wrażenie,  że drzewa są narysowane węglem, a piaszczyste wzgórza wyglądają tak, jakby były usypane ze złotego pyłu.” – pisał Gustaw Flaubert, z podróży do Egiptu w połowie XIX wieku.

-Tak, to dzieje się naprawdę. To nie film.

Jesteśmy w Luksorze. Na lewym brzegu Nilu widać masywne góry a w nich Dolina Królów. Teby. Howard Carter nie mógł mieć wątpliwości, że to tam musi kryć się grobowiec Tutenchamona.

Z pamięci przywołuję kartki książek, które z wypiekami na policzkach czytałam jako dziewczynka. Bogowie, groby i uczeni C.W. Cerama, fascynująca powieść o Howardzie Carterze, o Heinrichu Schliemannie, odkrywcy maski Agamemnona w Mykenach, o grobowcach faraonów, o postanowieniach małego francuskiego chłopca, Jean-François Champolliona, że kiedyś odczyta egipskie hieroglify.

To był XIX wiek – czas odkrywców i marzycieli. Wtedy też w drugiej połowie XIX wieku roku Thomas Cook po raz pierwszy zaoferował Europejczykom rejsy statkiem po Nilu.

I jest jak 150 lat temu … nasz statek … Nil … Luksor, Teby, Asuan … i zachody słońca malowane węglem. Nie czas spać.